Komentarze: 2
Niesdziela, za oknem deszcz...To dokladnie odzwierciedla to jaki mam humor.
Naprzemian rezygnuj, watpie, mam wszystkiego dosyc, wierze, widze sens, kocham zycie... Tak, to bez sensu. Juz wczoraj wieczorem moj dobry humor pryskl. Nie wiem co myslec, nie wiemm co pisac, bo to co czuje juz opisywalem. To by bylo nudne mowic jak znowu mi niedobrze, jak to bardzo boli. Czlowiek ma w pewnym momencie nadzieje. Wydaje mu sie ze to wlasnie to, jest dobrze...mijaja dni, tygodnie i powoli traci to cos, coraz rzadziej rozmawia, az w koncu musi zdac sobie sprawe, ze to koniec zludzen. Tak wlasnie wygladala przyjazn z jedna osoba...pewna A. Wczoraj zdalem sobie sprawe, ze 3 tyg. od ostatniej rozmowy jasno mowia ze to koniec. Moze i dobrze, ze tak sie skonczylo, a nie przez powiedzenie "to koniec" w prost. Tak to mialem czas, by stracici nadzieje, stopniowo, bez szoku skonczyla sie znajomosc. W sumie nie wiem dlaczego. Ja bledu nie popelnilem... moze juz jej sie znudzilo. Szkoda, pozostaja wspomnienia i glupia nadzieja, ze jeszcze kiedys pojawi mi sie na gg "uzytkownik A. jest dostepny... "
Czy ten blog ma sens?, kiedy tylko opisuje to samo...