Archiwum 17 maja 2002


maj 17 2002 Do komentarzy
Komentarze: 4

N@ncy Ja absolyutnie nie udaje zadnego trwardziela. Chyba troche zle uzylem tego slowa udaje...Przeciwnie, ja zawsze stronie od wszelkich bujek, unikam konfliktow, a takze w zyciu bym nie chcial i nie potrafil imponowac dziewcazynie, pokazujac jaki jestem twardziel. To stwierdzenie ze udaje bylo odnosnie mojego ukrywania pewnych swoich cech. Ukrywam pod placzem smiechu, wiecznej beztroski, swoja druga strone, ktora tu na blogu ukazuje. Ukrywam chyba wlasnie ta innosc. Bo tego nikt nie rozumie oprocz mnie. A ludzie ktorzy mnie otaczaja tylko by potrafili sie z tego smiac.

Kazdy czlowiek jest inny. Wiem niekazdy jest plytki. Ale ci ktorych znam (to nie sa wszyscy moi znajomi!) wlasnie sa tacy. Wojtek, ktory rzucil dziewczyne bo zadlugo z nia chodzil, Grzesiek, ktory wyglada obrzydliwie, a ktory udaje wielkiego loozaka i twardziela. Czlowiek ktory w ciagu roku mial wiecej dziewczyn niz wiekszosc z nas przez pare lat, no i te pare dziewczyn. Nie bede ich wymieniac, ale tylko powiem ze o takich mowi sie puszczalskie.

Aqila, ja nie uwazam ze jestes pusta, to ja jestem glupi bo nie potrafie na swiat patrzec normalnie. Ja sie chyba wstydze tej swojej innosci.

tompi : :
maj 17 2002 ci sie caluja, a mi smutno...
Komentarze: 9

Moje zyce jest do bani. Najgorsze, ze nawet nie mam kogos, komu moglbym szczerze powiedziec co mnie dreczy. Kogos kto by doradzil...wysluchal...pocieszyl...po prostu przyjaciela. Ludzie ktorzy mnie otaczaja to debile. Oni sa zboczeni plytcy i wogole. Zero normalnosci. A te ich zarty poprostu sa chamskie. Chyba nikt mnie nie rozumie. W glowie mam burze, czuje ze w koncu nie wytrzymam. Chce mi sie drzec na wszystkich, bo nic mi nie wychodzi. W szkole udaje ze jest ok, bo musze udawac. Klasa to ie sa normalni ludzie, tylko full debili. Sorry za wyrazenia, ale ja mam po prostu dosyc. Chyba klepiac w ta klawiature sie wyzywam. Chyba tylko tutaj bez zachamowan mowie co mysle. Dzieki blog:)

Czsami wychodze wieczorem tak bez powodu, ot tak by sie przejsc. Ide i zdaje sobie sprawe, ze jak bardzo chcialbym wieczorem pojsc do...no wiecie do kogo. To jest juz nie bol a zlosc. A moze smutek...W kazdym razie jest smutno mi jak widze kogos z dziewczyna, a ja jak jeden debil ide sam i jestem przygnebiony. Ja nie wiem po co mialbym sie zakochac, przeciez ja jestem zbyt wrazliwy i gdybym kiedys sie rozstal z dziewcszyna to nie wiem jakbym to zniosl... Ale mimo wszystko daze do jedneg celu i czekam na niego, a raczej na nia. Tylko zeby byla ona normalna i jak to nazwac, zeby byla po prostu podobna do mnie...

tompi : :